Kolejny dzień, kolejne zmagania. Rano przebudziło mnie słońce, a dokładniej to jego promyki. Myślałam o Bartku, którego wczoraj poznałam na korytarzu. O jego pięknych oczach, ciemnych włosach lecz po chwili przypomniałam sobie JĄ . Ona psuła wszystkie moje marzenia związane z Bartkiem... "Długonoga Blondi" -tak ją nazwałam. Przed lekcjami opowiedziałam o wszystkim Zuzie.
- No coś ty ?! Który to ?! - tak zareagowała.
- Jak go zobacze to ci pokaże. - odpowiedziałam.
- Spoko, spoko. Ale wow ! No proszę słonko, trzeci dzień w nowej szkole, a ty już sobie jakieś ciach wupatrzyłaś ! Nie ładnie, nie ładnie ! - mówiąc to dziwnie wymachiwała rękami. - Ale skoro masz takie dobre oko to mi też jakiegoś przystojniasia znajdź. Hmmm ?
- Zobaczymy, zobaczymy. Za bardzo się rozkręcasz.
- Hahahahaha ! - Zaczęła się śmiać. - A Kaśka zadowolona ze swojej 'stylistki' ? - pokazała na siebie.
- No pewnie ! Szczerze to i też byś pomogła się jakoś fajnie ubrać, bo chyba mi nie idzie.
- Nie idzie ?! No nie rozśmieszaj mnie ! Masz super styl! Też bym chciała tak jak ty, tak fajnie dobrać wszystko.
- Dzie.... - urwałam. -To on ! - krzyknęłam cich, pokazując palcem i wlepiając się w Zuzkę.
- Yyyy? Że który ? - szepnęła.
- No ten w niebieskiej bluzie.
- Oooooo ! Przystojniacha ! Ale ta babka koło niego to wgl nie pasuje. Nie ma gustu ! Ty masz fajniejszy i to dużo. I lepiej byś pasowała do niego.
- Dobra, dobra. Chodźmy już na lekcję.
- Okok.
Wchodząc do drzwi szkoły wyminął nas Bartek i przywitał się ze mną. Ale to była tylko wymiana słów ''cześć' . Dla mnie i tak to było dużo. Zuza widząc to uśmiechnęła się i poszłyśmy dalej. Do klasy weszłyśmy ostatnie. Pierwszą lekcją była muzyka z panię Łysiak. Była ona także moją nauczycielką w szkole muzycznej,. Uczy mnie grać na gitarze, więc od razu na pierwsza lekcje kazała mi wziąć gitarę. Zuza została w naszej ławce, a ja poszłam usiąść przy biurku nauczycielki. Wyjęłam gitarę, nastroiłam i słuchałam kazania, które głosiła p.Łysiak. Po 15 min. powiedziała :
- Madziu kochanie, zacznijmy może coś śpiewać. Co proponujesz ?
- Yyyy... Może niech klasa zadecyduje. - odpowiedziałam.
- Dobrze, więc co chcecie śpiewać ?
- 'Ona tańczy dla mnie' ! - krzyknęła Zuza
- Świetnie ! A ty Zuziu gdzie masz basy ? - spytała pani.
- Yyyy... No w domu, a co ? Nie kazała mi pani przynieść.
Zuza chodziła do tej samej szkoły muzycznej co ja, tyl;ko do innego nauczyciela. Zna p. Łysiak, gdyż częśto czeka na mnie i przychodzi do klasy. Wtedy razem gramy i pani Łysiak jest w raju. Mówi że jesteśmy zgranym duetem i razem podbijemy scenę : D
- Dobrze, dobrze. Już się nie tłumacz. Ale na następną lekcje przynieś. Reszta klasy jak na czymś gra to niech przyniesie instrumenty. Może jakiś zespół stworzymy. Madziu graj. A reszta śpiewa.
Zaczęłam grać. Klasa fałszowała na maksa, ale Łysiak ich nie słuchała, była zajęta oglądaniem jakiejś gazety. Śpiewaliśmy dużo piosenek, ale najlepiej szła nam "Lili" :D Zadzwonił dzwonek i wyszłam na korytarz, tam spotkałam Bartka.
- Hej, oprowadzić cię po szkole ? - zapytał.
- Niee, no coś ty. Mniej więcej już się połapałam gdzie co jest.
- Aaaa.... To okay. A ile masz dziś lekcji ?
- 7. A co ?
- Bo pomyślałem, że może poszlibyśmy do parku na spacer. Albo gdzieś.
Zatkało mnie. Ma dziewczyne i próbuje do mnie zarywać, dziwne :o
- Twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna ?
- Nie mam dziewczyny. Więc jak ? Idziemy ? Proosze : )
- No okay.
- To do zobaczenia. - powiedział i puścił mi oczko.
Tak, nie ma dziewczyny. A ta lafirynda to niby kto ? Pewnie powie, że jego siostra. Chociaż to możliwe. Jakby się wpatrzyć to jakieś podobieństwo jest. Aaaa nie przejmuje się tym.
Ostatnia lekcja szybko minęła. Gdy wyszłam na podwórko przed skzołą, nikogo nie było. Okłamał mnie i tyle. To pewnie były żarty a ja wszystko na poważnie wzięłam. Co ja sobie niby myślałam, że on będzie chciał być ze mną ? Boże, ale jestem głupia -_- Czekałam 10 minut i nikt nie przyszedł. Poszłam do domu.
Byłam załamana. Jak nie chciał się spotykać to po co to proponował ? Nie rozumiem go. Zjadłam obiad i poszłam do Zuzy. Postanowiłyśmy pójść do galerii kupić jakieś ciuch i wgl. Postanowiłyśmy kupić lody, poszłyśmy do kawiarni, a tam Bartek z tą 'Blondi' . Myślałam, że się rozpłacze, ale na szczęście się powstrzymałam. Wybiegłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz